Dziękujemy za wsparcie

W tym roku skończy 22 lata a zaczyna właściwie od początku. Musi nauczyć się wszystkiego. Znów będzie musiała postawić “pierwszy” krok, ale tym razem nie będzie to naturalny odruch, ale ciężka praca. Mojej córki, rehabilitantów, wszystkich, którzy każdego dnia pomagają jej wrócić do codzienności, która jeszcze do niedawna była czymś zwyczajnym. Teraz pozostaje tylko marzeniem… 

Kilka sekund. Dosłownie tyle czasu zmieniło pewną siebie, nadziei i planów Afrodytę w ofiarę. To miał być dzień jak co dzień, pewnie miała do załatwienia mnóstwo rzeczy, może planowała wyjść na siłownię. W żadne z zaplanowanych miejsc nie dotarła. Kiedy zadzwonił mój telefon, nie spodziewałam się, że otrzymam wiadomość, która zmieni całe moje życie… Lekarz w kilku krótkich zdaniach przekazał mi, że Afrodyta miała wypadek, jest nieprzytomna i zespół rozpoczyna walkę o jej życie. Dla niego to kolejny przypadek, dla mnie cały świat właśnie w tym momencie się zatrzymał.

W jednej chwili moim mózgiem zawładnął strach i cicha nadzieja, że może to pomyłka, że na OIOM wcale nie trafiła moja córka. Kiedy dojechałam do szpitala, czekały na mnie jeszcze gorsze wieści. Stan Afrodyty był tragiczny. Lekarze nie mówili o szansach, kazali czekać, ale nie ukrywali, że jest źle. Właśnie wtedy usłyszałam, że Afrodyta może tego nie przeżyć. Wypadek samochodowy miał nie tylko przekreślić jej przyszłość, ale mógł zabrać to, co najcenniejsze: życie… Błagałam ją w myślach, by znalazła w sobie siłę do walki. Długo czekaliśmy aż się wybudzi. Początkowo wszystko zdawało się być przeciwko nam, ale w końcu…

Udało się. Pierwsza bitwa zakończona powodzeniem, ale to nie koniec. Ze względu na liczne urazy, między innymi czaszki i mózgu, pęknięcie obojczyka i miednicy Afrodyta wymaga nieustannej opieki i regularnej rehabilitacji, nie tylko ciała, ale także umysłu. To jedyna szansa na to, by “przywrócić ją do żywych”, by mogła do nas wrócić. Przeraża mnie myśl, że już nic nie będzie takie jak dawniej. Ale jest coś, co budzi jeszcze większy strach: to, że rehabilitacja i opieka specjalistów zostaną wstrzymane przez brak środków. Bo kiedy dostałam kosztorys z ośrodka ze strachem patrzyłam na rząd cyferek i liczb. Ta kwota, kilkadziesiąt tysięcy złotych może pozwolić mojej córce znów mówić, chodzić, myśleć samodzielnie. Uwolnić ją z pułapki własnego ciała i umysłu.

Od dnia wypadku doceniamy każdy, nawet najmniejszy postęp. Uśmiechy, zwiększone zakresy ruchów, pojedyncze słowa. Niestety, niekiedy nadzieja znika tak szybko jak się pojawia, bo umiejętności wracają tylko na krótką chwilę. To jednak pozwala mi wierzyć, że nie wszystko stracone, że Afrodyta ma jeszcze przed sobą przyszłość, że nie będzie już zawsze korzystać z pomocy i opieki innych. Proszę, ratuj moją córkę. Nic nie jest dla matki bardziej druzgocące niż to, że sama nie może pomóc własnemu dziecku. Niestety, kwota której potrzebujemy jest zbyt duża, poza moim zasięgiem.

Nie cofnę czasu, nie sprawię, że nie wydarzy się ten potworny wypadek, który tak wiele odebrał mojej córce. Chcę jednak zawalczyć o przyszłość, dać jej szansę na realizację marzeń, o których mówiła jeszcze zanim wylądowała w szpitalnej sali. Teraz ważą się jej losy, wszystko zostało przełożone, ale życia i rehabilitacji nie możemy przełożyć na później. Tu liczy się każdy dzień. To walka, którą razem musimy podjąć. Bo tylko razem i z Twoją pomocą mamy szansę na zwycięstwo. Pomożesz mi podarować Afrodycie najważniejszy prezent w postaci nowego życia? O nic innego nie proszę…