Kilka lat temu mój cały dotychczasowy świat stanął pod znakiem zapytania. Pracowałem wówczas jako górnik. Gdy jednego kwietniowego dnia w 2018 roku wykonywałem swoje obowiązki podczas zmiany, uległem poważnemu wypadkowi. Za te kilka pechowych sekund niemalże zapłaciłem własnym życiem… Takich momentów nie zapomina się już nigdy…
Do szpitala przetransportowano mnie w stanie krytycznym. Wskutek wypadku miałem złamany kręgosłup w odcinku szyjnym i uszkodzony rdzeń kręgowy. Byłem o krok od tego, by pożegnać się życiem, tak usłyszałem później od lekarzy. Przeszedłem skomplikowaną operację, która pozwoliła mi przetrwać najgorszy moment. Po zabiegu jeszcze przez miesiąc byłem utrzymywany w stanie śpiączki farmakologicznej. Szanse na to, że uda mi się z tego wszystkiego wyjść cało były nikłe.
Przeszedłem aż cztery operacje, zapalenie płuc i infekcję układu moczowego. Założono mi specjalną rurkę PEG w celu karmienia oraz tracheotomię, ponieważ nie byłem w stanie samodzielnie oddychać. Podczas jednego z zabiegów ustabilizowano również mój kręgosłup. Przeszedłem kolejny trudny etap hospitalizacji na oddziale neuropediatrii i urazów wielonarządowych, aby móc później rozpocząć rehabilitację.
Dopiero po długiej walce okazało się, że będę mógł znów stanąć na własnych nogach, że jest na to szansa. Z każdym miesiącem efekty moich mozolnych ćwiczeń stawały się coraz bardziej widoczne. Nie poddawałem się i dziś dzięki swojej wytrwałości mogę dzisiaj chodzić. Wciąż nie odzyskałem jednak pełnej sprawności w rękach. Zmagam się też z ogromnym drętwieniem kończyn, bolesną spastyką i nieprawidłowym czuciem w mięśniach. Rok temu poddałem się operacji usunięcia tylnej stabilizacji kręgosłupa, co pozwoliło mi częściowo poruszać głową. Niestety spowodowało też ogólny regres postępów, jakie poczyniłem dzięki wcześniejszej rehabilitacji, a także pogorszyło motorykę moich rąk.
Niestety obecnie wyczerpałem już wszystkie moje środki finansowe, a bez nich nie będę w stanie kontynuować rehabilitacji. Bardzo Was proszę o pomoc i wsparcie, które pozwoliłoby mi kontynuować moją walkę, bym mógł samodzielnie wykonywać podstawowe czynności higieniczne, czy nawet wziąć swojego wnuka na ręce i móc się z nim bawić.
Andrzej