Ciesząca się życiem i pełna energii i planów na przyszłości 61-no letnia Jadwiga do początku 2021r żyła w pełnym napięciu… napięciu mieszanki szczęścia i niepewności, radości i troski. Wszystkimi uczuciami, które targają serce Matki, która żeni syna. Bo przecież 7-go sierpnia 2021r jest ten dzień. Dzień który wszystko zmieni, Zyska wraz z mężem córkę, której nigdy nie mieliśmy, a może wkrótce również i wnuki. Miesiące mijały jak szalone, a przecież w międzyczasie trzeba było znaleźć czas na spacery, rower, zakupy, prowadzenie domu a mąż czym starszy tym słabszy, ale obiad ma siłę jeść. Nie skarżąc się wszystkie te czynności wykonywałam z przyjemnością, żyjąc i ciesząc się, że mam kochającą rodzinę i to mnie napędzało. Jesteśmy razem 41 lat i to mówi samo za siebie.7 sierpnia – ślub, wesele, goście… było cudownie. Niestety 3 dni później 10 sierpnia 2021 leżę na stole operacyjnym. Mam zawał mózgu, jest tak źle, że lekarze nie dają mi żadnej szansy. To koniec. 5 dni trwała walka o życie. 6 dzień – stan się ustabilizował będę żyć! ale czy na pewno?Niedowład prawostronny twarzy, oka, ręki i nogi. Afazja globalna. Nieodwracalne zmiany w lewej półkuli mózgu, zniszczone ośrodki mowy i zrozumienia. Po 15 dniach na oddziale udaru mózgu szpitalny oddział kieruje mnie na rehabilitację neurologiczną, na której po 3 tygodniach wybucha epidemia COVID i zostaje zarażona. Znowu szpital i walka o życie.Mąż zabiera mnie do domu, bo przerwana rehabilitacja bez względu na okoliczności już mi się nie należy. A w domu? Mieszkamy na piętrze w domku jednorodzinnym, na dole kuchnia, u góry po schodach pokoje. Nic nie jest przystosowane do sytuacji w której się znaleźliśmy, więc leżę w łóżku, bądź siedzę na wózku przy oknie. Ktoś przychodzi i coś ze mną ćwiczy 5 razy w tygodniu po 45 min. Nie wiem co się dzieje i nie wiem co się będzie działo. Czy ja jeszcze żyje? nie wiem… Wiem za to na pewno, że potrzebuje pomocy!