“Staranował ogrodzenie i uderzył w dom. Trzy osoby ranne, kierowca bez uprawnień…”. Krótka wzmianka w prasie, za którą stoi czyjeś życie, przerwana kariera, tęsknota, mnóstwo łez. Ta historia to paradoks, bo zaczyna się tam, gdzie Kaja kończy swoje dotychczasowe życie i zaczyna walkę o to, co z niego zostało…
Piękna dziewczyna, obok której trudno przejść obojętnie, zawsze pogodna, optymistyczna, troskliwa, kochała spędzać czas z rodziną i przyjaciółmi. Zawsze była silna, ambitna i uparcie dążyła do wyznaczonych sobie celów. Nie zważała na przeciwności losu, który zadrwił sobie ze wszystkich jej marzeń i planów. Ta wewnętrzna siła pomogła jej przetrwać najgorsze chwile – inaczej się nie da tego wytłumaczyć…Kierowca nie zapanował nad pojazdem, uderzając w budynek, wskutek czego Kaja siedząc na tylnym siedzeniu w środku, wypadła przez przednią szybę samochodu, uderzając głową w ścianę domu. Miejsce zdarzenia dramatyczne – ściana domu niemal wbita do środka. Szok!
Samochód wyglądał koszmarnie, ale prawdziwy koszmar dopiero się zaczynał. Ratownicy medyczni, którzy pojawili się na miejscu i zobaczyli Kaję, uznali, że nie żyje i przystąpili do ratowania pozostałych ofiar. Na szczęście szybko dostrzegli swoją pomyłkę – Kaja wciąż żyła – jakimś cudem przetrwała zderzenie ze ścianą, ale gra toczyła się dosłownie o minuty.
Dziewczynę przewieziono do Torunia, gdzie lekarze podjęli błyskawiczne decyzje, by ocalić życie, które ledwie się tliło. Po chwili Kaja leżała już na stole operacyjnym z otwartą czaszką – by mogła żyć, lekarze musieli usunąć krwiak w pniu mózgu, zanim spustoszenie będzie zbyt duże. Udało się ochronić ten ledwie tlący się płomień, udało się wyrwać ją śmierci niemal w ostatniej chwili, ale skala zniszczeń okazała się ogromna!
Kaja ma uszkodzoną lewą półkulę mózgu i sparaliżowaną prawą część ciała, odżywia się przez peg-a, a oddycha przez rurkę w krtani. Zaczynają się u niej zaniki mięśni, a bez profesjonalnej rehabilitacji nigdy nie będzie miała szansy na powrót do zdrowia.
Do tej pory Kaja nie odzyskała przytomności, nie przemówiła, nie nawiązała nawet kontaktu wzrokowego. Pod koniec listopada trzeba było opuścić szpital – walka o życie dobiegła końca, ale teraz ze strzępów tego co zostało, trzeba odbudować nowe, młode życie! Rodzina Kai zabrała ją do Krakowa, gdzie trafiła do Centrum Rehabilitacji Funkcjonalnej.
Każdy dzień pobytu w takiej placówce, to duże koszty, a przy takich urazach, które doznała Kaja, rehabilitacja będzie bardzo długa.
Będziemy wdzięczni za każdą złotówkę, która przybliży szansę Kai na powrót do zdrowia. Wierzymy, że razem możemy więcej i że wspólnymi siłami pomożemy Kai odbudować życie, powoli wrócić do normalności, nauczymy ją chodzić, mówić, funkcjonować tak, by znów chciało się żyć!