Wadliwa instalacja elektryczna była powodem mojego wypadku w pracy. Ręka została po prostu ugotowana i mimo, że wspaniali lekarze walczyli o nią bardzo długo, konieczna była amputacja. Przed wypadkiem lubiłem spędzać czas bardzo aktywnie, jeździłem wyczynowo na rowerze, mieliśmy ze znajomymi swoje tory, wędkowałem, a nawet uczestniczyłem w spływach kajakowych. Myślę, że jak na człowieka z astmą, to radziłem sobie naprawdę dobrze. Byłem bardzo aktywny.
Po wypadku najgorsza dla mnie była świadomość, że tak naprawdę nigdy już nie będzie tak samo. Dla człowieka, który był w wojsku, lubił wysiłek fizyczny, było to bardzo ciężkie.
Wraz z ręką straciłem pewność siebie, wiem, że dużo mniej wychodzę do ludzi, nie mam ochoty na spotkania towarzyskie. Czuje się, można powiedzieć „jak bez ręki” chociaż w moim wypadku to powiedzenie nie jest już metaforą. Chciałbym mieć profesjonalną protezę, która pozwoli mi nabrać pewności siebie i znów uwierzyć, że przede mną jeszcze całkiem dobre życie.