Przekaż darowiznę
1) Dane osobowe darczyńców będą przetwarzane przez Fundację VOTUM zgodnie z Polityką prywatności oraz Zasadami dokonywania darowizn.
2) Zasady przetwarzania danych osobowych darczyńców przez PayU S.A. są określone w Zasadach płatności PayU, do których link udostępniony jest etapie wyboru sposobu dokonania płatności.

Los wyjątkowo mocno z nas zadrwił! Niektórym aż trudno uwierzyć w to, że nasza historia wydarzyła się naprawdę. 26 lipca 2018 roku Maciuś wpadł pod koła samochodu ciężarowego. Śmigłowcem pogotowia lotniczego został przetransportowany do szpitala. Miał wtedy cztery latka, był niedługo po zakończonym leczeniu chemią. Wcześniej chorował na Neuroblastomę – bardzo złośliwy nowotwór. Myśleliśmy, że nic gorszego niż rak, już go w życiu nie spotka. Tak bardzo się myliliśmy… Na skutek wypadku została mu amputowana noga. By móc chodzić, potrzebuje protezy. Maciek wycierpiał już niewyobrażalnie dużo. Prosimy, pomóż nam przywrócić mu sprawność…

Zachorował, kiedy miał roczek. Pierwsze lata jego życia to oddziały onkologii, izolatki i ból czasem nie do wytrzymania. Mimo tego wszystkiego był dzielny, czasem chyba dzielniejszy, niż my sami. Przeszedł kilka cykli bardzo silnej chemioterapii, operację usunięcia guza, radioterapię, stracił wszystkie włoski. Bał się, kiedy przychodził czas rozłąki z domem i rodzeństwem. Nie chciał szpitali. Które dziecko by chciało?Leczenie trwało długie miesiące. Na szczęście – wreszcie otrzymaliśmy informację, której tak bardzo pragnęliśmy. U Maciusia doszło do remisji! Nowotwór wycofał się, odpuścił! Przecieraliśmy oczy ze zdumienia, patrząc na wyniki! Wreszcie płakaliśmy z radości. Wreszcie mogliśmy zabrać nasze dziecko z oddziału onkologii. Maciuś zaczął wracać do normalności, zapominać o bólu i szpitalu. I tak miało już pozostać. Niestety – niedługo później doszło do wypadku.

Los po raz drugi bardzo okrutnie “obszedł się” z naszym synkiem. Maciuś wpadł pod koła samochodu ciężarowego, a my zamarliśmy ze strachu, myśląc o najgorszym. Ciężko było uwierzyć, że znów nieszczęście dotyka właśnie jego – naszego bezbronnego synka. Kiedy zabierał go śmigłowiec, nie wiedzieliśmy, czy nie widzimy go po raz ostatni. W szpitalu lekarze uratowali jego życie. Niestety trzeba było amputować prawą nóżkę. Znów był szpital i cierpienie, a pośród tego wszystkiego Maciuś. Kiedy się obudził, nie potrafił zrozumieć, dlaczego znów jest w szpitalu i dlaczego nie ma nóżki. Nam samym trudno było uwierzyć w taką liczbę nieszczęść.

Od dnia wypadku nasz synek porusza się na wózku inwalidzkim. Jako rodzice musimy zrobić wszystko, by znów mógł zacząć chodzić. Los i tak wyjątkowo okrutnie go potraktował. Koszty leczenia i rehabilitacji niestety przekraczają nasze możliwości finansowe – zwłaszcza, że trzeba będzie kupić nie jedną, a kilka protez, ponieważ Maciuś cały czas rośnie. Jednorazowy koszt jest dla nas wielkim wydatkiem. O tym, jak często będziemy musieli inwestować ogromne pieniądze, staramy się na razie nie myśleć…

Prosimy, pomóż nam sprawić, że Maciuś znów stanie na własnych nóżkach!