Dziękujemy za wsparcie
„Niezawodnym sposobem Mikołaja na wyrażenie emocji jest ruch. Przed wypadkiem nie lada powód do dumy stanowił dla niego fakt, że biega najszybciej w klasie. Po lekcjach, gdy koledzy już poszli i nie dało się ścigać ani grać w piłkę, zamiast wracać o domu, wolał bawić się na szkolnym placu zabaw. Do szkoły jeździł rowerem – tam i z powrotem prawie sześć kilometrów. W tygodniu trenował piłkę nożną, a w weekendy judo. Po treningu, wraz z najbardziej wytrwałymi kolegami aż do popołudnia wspinał się na największego w mieście „pająka”. Latem, dzielnie dotrzymując kroku mamie, tacie i starszej siostrze wędrował z plecakiem po górach. Wszystko to zmieniło się na początku ostatnich wakacji. Uliczka, przy której mieszka Mikołaj, oznakowana jest jako strefa zamieszkania: stoją przy niej jednorodzinne domy, pieszy ma pierwszeństwo, a wypadek wydaje się niemal niemożliwy, ponieważ kierowców obowiązuje tu ograniczenie prędkości do 20 km/h. W chwili, gdy Mikołaj zaczyna przechodzić przez ulicę, zza zakrętu wypada rozpędzone auto, na prostej przyspiesza, w niekontrolowany sposób zbliżając się do lewej strony jezdni. Mikołaj nie ma szans, żeby się cofnąć. Uderzony w prawe udo upada na maskę i z ogromną siłą uderza głową w szybę auta, która pęka. Impet uderzenia jest tak wielki, że jeden z sandałków Mikołaja ląduje w ogrodzie sąsiadów. Wskutek gwałtownego choć spóźnionego hamowania, kilkadziesiąt metrów dalej Mikołaj spada z maski i z roztrzaskaną głową ląduje na jezdni. W szpitalu okazuje się, że Mikołaja ma rozległy uraz mózgu, połamane kości czaszki, uraz narządów wewnętrznych, skomplikowane złamanie uda. Dzięki znakomitej opiece i samodyscyplinie przy wykonywaniu zalecanych ćwiczeń, po dwóch miesiącach udaje się Mikołajowi powrócić do szkoły. Lekarze nie odmawiają mu szansy na całkowity powrót do zdrowia, ale warunkiem jest skomplikowana i kosztowna rehabilitacja, którą zacząć trzeba natychmiast i która potrwa co najmniej dwa lata. ”