Dzień wypadku był dla nas najgorszym dnie życia. Tego samego dnia w tę „czarną środę” zmarły dwie osoby w naszej rodzinie, a naszą mamę zabrała pogotowie. Nie wiedzieliśmy, co się stało, dopiero lekarz na SOR poinformował, że pękł jej tętniak. Nigdy nie zapomnę widoku mamy przed operacją. Wiem, że mnie wtedy słyszała mimo wprowadzania w stan śpiączki farmakologicznej. Zdałem sobie sprawę, że to mogła być ostatnia chwila, gdy ją widzę.
Mimo trudów życia, jakie los rzucał jej pod nogi, moja mama nigdy się nie podawała. Przetrwała, rozwód, wychowała dwóch synów. Dla mamy nie istnieją słowa „nie pomogę”. Zawsze serdeczna i pełna dobrych rad i rozwiązań. Na ostatnie chwile życia zabrała do siebie tatę, by móc się nim opiekować. Po jego śmierci opiekowała się u siebie swoją mamą, aby ani na chwilę nie była samotna. Kocha również zwierzęta, zwłaszcza koty oraz żyrafy. Dbała o zwierzęta w swojej okolicy.
Aktualnie mama jest głęboko sparaliżowana z lewej strony, lewa ręka i noga wymagają bardzo dużej ilości pracy. Prawa ręka całą się trzęsie i nie ma siły do np. naciskania. Teraz jest bardzo trudny okres, w którym liczy się czas. Pierwszy rok jest decydujący.
Mama wymaga nauki karmienia, aby usunąć PEG-a. Szkody, które choroba wyrządziła w jej organizmie, są potężne, a widok mamy przykutej do łóżka łamie mi serce. Mimo to bardzo wierzę, że dzięki wsparciu naszemu i wielu wspaniałych osób, mama wróci do zdrowia. Nigdy nie przestanę wierzyć, że czeka jeszcze na nas wiele wspaniałych, wspólnych chwil. Pomóż nam spełnić to marzenie.