Nigdy nie wiesz, co Cię może spotkać wychodząc z domu. Nieszczęśliwy wypadek niespodziewanie przekreślił spokojne i ustabilizowane życie naszej rodziny. Mąż, tata w jednej chwili z wesołego, cieszącego się z codziennych drobnostek człowieka, stał się osobą, która walczy o każdy kolejny oddech…
Nikomu nie życzę przeżycia takiej historii jaka nas spotkała. Darek 23 listopada ubiegłego roku wyszedł z domu, jednak przez niefortunny upadek do tej pory do nas nie wrócił. Obrażenia jakich doznał były bardzo poważne – uraz czaszkowo-mózgowy, konieczność natychmiastowej operacji ratującej jego życie. To były chwile pełne grozy. Lekarze od samego poczatku nie dawali mu większych szans. W pierwszych dniach od wypadku słyszałam tylko, że mąż nawet jeśli przeżyje to nie będzie w stanie się poruszać, będzie warzywem. Mimo druzgocącej diagnozy ja i cała nasza rodzina wierzyliśmy w cud. Jakiś głos w głowie podpowiadam mi, że Darek nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, że nie podda się tak łatwo i zawalczy dla rodziny. Nie myliłam się! Po miesiącu spędzonym w stanie śpiączki farmakologicznej Darek dał nam nadzieję na powrót.
Jego stan zdrowia zaczął się stabilizować i dzięki naszym staraniom oraz wsparciu lekarza prowadzącego udało się przenieść Darka do ośrodka wybudzeniowego. Od końca stycznia kontynuuje swoją drogę powrotu do zdrowia już pod okiem specjalistów z kliniki PCRF w Sawicach. Jesteśmy ogromnie wdzięczni i na pewno wykorzystamy tą szansę najlepiej jak to możliwe. W ośrodku mąż jest poddawany codziennej rehabilitacji dopasowanej do jego aktualnych możliwości. Zdajemy sobie sprawę, że to dopiero początek tej trudnej drogi. Na ten moment fizjoterapeuci skupiają się na rehabilitacji biernej, próbach pionizacji. Czas tutaj odgrywa główną rolę. Wiemy, że na efekty przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać.
Jednak my nie możemy pozostać bierni! Poza wsparciem mentalnym jakie możemy przekazać Darkowi, chcemy zabezpieczyć jego i naszą przyszłość. Niemal pewne jest to, iż po wyjściu z ośrodka konieczne będzie kontynuowanie rehabilitacji. A my musimy być przygotowani na taki wydatek. Dlatego z całego serca prosimy o wsparcie dla mojego męża, ojca trójki naszych wspaniałych dzieci. Darek ma do kogo i czego wracać.
Przez wypadek zostawił swoją rodzinę, pracę, która była jego pasją, szerokie grono najbliższych mu osób. Wszyscy czekamy na niego z utęsknieniem. Darek to wesoły, pomocny, ciekawy świata mężczyzna. Bardzo zaradny – sam nauczył się swojego fachu. Zawodowo zajmuje się wykańczaniem wnętrz, w czym jest naprawdę bardzo dobry. W wolnym czasie zanurzał się w swoje pasje, takie jak historia oraz w swoją artystyczną twórczość. Szczególnie kochał malować. Tą pasją zaraził naszą najmłodszą córkę. Przed wypadkiem planowali stworzyć wspólny obraz – taty i jej oczko w głowie… Darek na swoim koncie ma już kilka dzieł, w tym mój portret. Niestety swojego nie dokończył.
Najmniejsze wsparcie będzie wielkim krokiem w drodze do sprawności Darka. A on zrobi wszystko, by znowu stanąć na nogi. Pomóżmy mu w tym!