Po raz drugi w swoim życiu muszę postawić “pierwszy” krok. Brzmi nieprawdopodobnie, prawda? Na moje nieszczęście pierwszy w dzieciństwie był czymś naturalnym, teraz znacznie większe wyzwanie i walka, od której zależy moja przyszłość.
Kiedy zdarzył się wypadek wszyscy mówili “szczęście w nieszczęściu”, jeszcze przez chwilę zdawało się, że nie stało się nic poważnego. Niestety, pozory okazały się bardzo mylące, a to zdarzenie na zmieniło moje życie już na zawsze. Punkt zwrotny, w którym świat na chwilę się zatrzymał. W którym kierunku poprowadzi dalej moja droga? To nie zależy tylko ode mnie. I choć bardzo chcę wciąż mieć nadzieję na lepsze jutro, moje szanse idą w parze z twoją pomocą.
Ta scena zostanie mi przed oczami już na zawsze. Kilka sekund. Kiedy zdałem sobie sprawę z nadchodzącego niebezpieczeństwa na reakcję było już za późno. Cofający wózek widłowy po prostu przygniótł mnie z pełną mocą, a ja na chwilę straciłem kontakt z rzeczywistością. Bol był nie do zniesienia. Rozrywające, potworne cierpienie… Przez chwilę miałem wrażenie jakby dosłownie oderwało mi nogę. Z przerażeniem czekałem na ten widok, przekonany, że moim oczom ukaże się coś strasznego. Tymczasem wszystko, co się wydarzyło, miało miejsce w środku – złamanie trzonu kości strzałkowej w prawej nodze, uszkodzone podudzie i stopa. Brzmi właściwie niegroźnie, ale już pierwsza wizyta w szpitalu sprawiła, że zdałem sobie sprawę z powagi sytuacji. Dzięki pomocy wyjątkowych lekarzy udało się uniknąć natychmiastowej amputacji.
To, że udało się uratować nogę dało mi ogromną nadzieję na przyszłość. Spodziewałem się, że powrót do rzeczywistości nie będzie łatwy, ale wierzyłem, że nogi się zregenerują, że czas wyleczy rany. Po raz kolejny byłem w błędzie… Okazało się, że by wrócić chociażby do częściowej sprawności, potrzeba długiej pracy i ogromnego wysiłku. To jednak nie jest największy problem, bo do ciężkiej pracy przyzwyczajony jestem właściwie od zawsze. Najtrudniejsze w mojej sytuacji jest to, że nie mam środków, by pokryć koszty związane z powrotem do sprawności. Rehabilitacja dająca szansę na to, że mięśnie nie zanikną całkowicie, że wciąż będą podejmowały pracę, by zapewnić mi możliwość samodzielnego poruszania. Nie mogę stracić sprawności! Ten czas powrotu do zdrowia, ta rosnąca i malejąca nadzieja są dla mnie potwornym doświadczeniem. Chciałbym za jakiś czas stwierdzić, że to był etap pełen doświadczeń, a nie rzeczywistość, z którą przyszło mi się pogodzić. Proszę, pomóż mi! Chcę stanąć na własnych nogach i tak jak jeszcze niedawno mieć możliwość ruszenia tam, gdzie chcę. To nie czas na to, by się poddać! Dopóki istnieje cień nadziei na sprawność, będę stawać do walki! Jeśli mi pomożesz, podarujesz mi szansę na zwycięstwo. Nie zostawiaj mnie samego w tej walce, proszę…
Wypadek nie może być końcem. Nie mogę dopuścić, by zabrał mi to, co dotychczas gwarantowało poczucie bezpieczeństwo i byt. Bez pracy, bez sprawności, bez perspektyw – nie chcę, by to była dla mnie wizja na najbliższe lata. Chcę żyć tak jak kiedyś. Proszę, podaruj mi iskierkę nadziei na lepsze jutro.