Gonitwę codziennej pracy, logistyki związanej z karmieniem piersią, zajęć dodatkowych dzieci i treningów przygotowujących na majową uroczystość nagle spowolnił ból pod prawym żebrem. Pierwsza myśl – przetrenowanie i przedźwiganie bobasa. Pierwsze zdjęcie – podejrzenie zmian w trzustce. Ale nie. Po kilkumiesięcznej diagnostyce okazało się, że to najwyższy stopień najbardziej złośliwego raka jajnika. Ta wiadomość spadła na naszą rodzice niespodziewanie. Jednak w mojej głowie nie miałam myśli, żeby się poddać. Mam cudowną rodzinę, kochającego męża, trójkę wspaniałych dzieci, pracę, która mnie napędza. Mam jeszcze, wiele do zrobienia i żadna choroba mnie nie zatrzyma. Postanowiłam podjąć rękawice i walczyć ze wszystkich sił.
Poza wycięciem radykalnym całego konglomeratu macicy, węzłów chłonnych, błony otrzewnej, śledziony, woreczka żółciowego, prawie całego prawego płata przepony zredukowano mi lewy płat przepony, jelito cienkie i w znacznym stopniu jelito grube. To była jedna z najdłuższych operacji w historii katowickiego centrum onkologii. W dniu roczku najmłodszego dziecka świętowałam przeniesienie mnie po tygodniu z oiomu na onkoginekologię i uczyłam się siadać i wstawać z pomocą personelu, który nareszcie zaciągnął mnie pod prysznic! Wielki dzień. Jeszcze z drenami w płucach z powodu utrzymującego się płynu. Po 6 tygodniach wróciłam do domu, z którego znikam tylko na chemioterapie (12 h pobytu na szpitalnym korytarzu, na krzesełku) lub w razie poważniejszych infekcji dzieci. Oboje z mężem pracowaliśmy w mojej kancelarii, a ponieważ od sierpniowej operacji nie jestem w stanie wrócić do pracy, przebyłam w ciągłym L4, przestała ona generować regularny dochód.
Wyzwaniem jest dla mnie systematyczna rehabilitacja, która stanowi zbyt duży udział w topniejącym domowym budżecie. Jest ona niezbędna do przywrócenia mojej sprawności w pracy, domu i na placu zabaw. Dlatego będę niezwykle wdzięczna za każde wsparcie w systematycznych zabiegach.
Ewa