Życie małego Franka drastycznie zmieniło się, gdy doszło do tragicznego pożaru. Chłopiec doznał rozległych poparzeń II i III stopnia, które obejmują aż 50% jego ciała. Franio od roku przeżywa ból, który trudno sobie wyobrazić nawet dorosłej osobie. Jego nowa rzeczywistość to nieustanne wizyty w szpitalu, operacje, codzienna praca z logopedą. Pomimo wszystko Franek dalej się uśmiecha. Nie stracił pogody ducha i dziecięcej radości.
Do wypadku doszło w kwietniu 2022 roku. W mieszkaniu wybuchł pożar, roczny Franio i jego 4-letnia siostra Vanessa byli w domu z dziadkami. Prawdopodobnie starsza siostra znalazła zapalniczkę i to doprowadziło do wybuchu ognia w pokoju dzieci. Na szczęście służby ratunkowe błyskawicznie dotarły na miejsce i udało się uratować życie dzieci.
Franio został zabrany na SOR, gdzie był intubowany, a następnie został przetransportowany do Gdańska na OIOM. Jego stan lekarze określali jako bardzo ciężki, miesiąc był utrzymywany w śpiączce. Doznał poparzeń II i III stopnia, stracił też większą cześć paluszków w dłoni oraz stopie. Do szpitala trafiła też Vanessa, która miała poparzoną buzię i rączki. Na szczęście jej oparzenia okazały się dużo mniej groźne, dziś prawie nie ma po nich śladu.
Od momentu tragicznego wypadku chłopiec jest leczony w Szpitalu im. M. Kopernika w Gdańsku. Jest pod opieką niezwykle zaangażowanego lekarza, dr Dariusz Wyrzykowskiego. Jego nowa rzeczywistość to nieustanne wizyty w szpitalu, operacje, codzienna praca z logopedą. To niesamowite, ale Franiu nadal jest radosnym i ciekawym świata dzieckiem. Mimo tego strasznego bólu, który przeszedł i który nadal przechodzi, mimo strachu i stresu, mimo tak strasznie oparzonej buzi i ciałka, on nadal się śmieje…
Wiemy, że przed Frankiem jeszcze długi czas intensywnego leczenia, rehabilitacji, a w przyszłości będzie wymagał wielu operacji, które pozwolą mu jak najmniej różnić się wyglądem od innych dzieci. Co miesiąc potrzebne są nowe opatrunki, maści i leki. Franio musi zostać pod stałą kontrolą przynajmniej do końca okresu wzrostu, cyklicznie poddając się zabiegom korekcyjnym. Największym zmartwieniem jednak pozostają blizny deformujące twarz Franciszka, które wymagają kompleksowej naprawy w celu przywrócenia funkcji, jak i maksymalnej poprawy wyglądu twarzy.
Wierzymy, że los chłopca może się wkrótce odmienić. A to wszystko za sprawą niezwykle zaangażowanego lekarza prowadzącego – dr Dariusza Wyrzykowskiego. To dzięki niemu o dramatycznej sytuacji Frania usłyszał Profesor Donelan z Bostonu, słynny specjalista w dziedzinie leczenia oparzeń. Profesor zdecydował nie tylko przyjechać do Polski, ale także zrzec się honorarium za swą pracę. Jednakże, powstałe koszty związane z wizytą profesora w Polsce są ogromnym obciążeniem finansowym rodziny Frania.
Dla Franka na ten cel właśnie uruchomiliśmy kampanię zbiórkową na platformie siepomaga.pl
https://www.siepomaga.pl/szansa-dla-frania
Jeśli los małego Frania nie jest Ci obojętny, przyłącz się do wsparcia. Za każdą nawet najmniejszą pomoc ogromnie dziękujemy.