Pamiętasz ten czasy, gdy miałeś 17 lat? Wtedy otwiera się przed nami dorosłe życie. Marzenia powoli stają się planami, a my wierzymy w to, że wszystko jest możliwe. Nie spodziewamy się niczego złego. Niczego, co może odebrać nam wiarę w to, że osiągniemy swój cel. Nie zdajemy sobie sprawy, że wystarczy ułamek sekundy, by nasze plany przestały istnieć. Że czasem zostaje tylko jeden cel – przeżyć.
Ta historia jest o Dominiku, młodym chłopaku, pasjonującym się sportem. Przez 2 lata uprawiał boks. Marzył o zdaniu na prawo jazdy, a kiedyś, w przyszłości, o tym, by zamieszkać nad ukochanym polskim morzem… W chwili wypadku miał dokładnie 17 lat.
To był wrzesień, niedawno zaczął się rok szkolny. Dominik przechodził przez ulicę z kolegą. Nie zdążył przed jadącym samochodem. Rozpędzone auto uderzyło w Dominika. Nie miał szans, by uskoczyć.
Życie Dominika uratował przypadek. Chwilę później przez tę samą ulicę przejeżdżała karetka. Ratownicy zatrzymali się, wyskoczyli z pojazdu, rzucili się, by pomóc nieprzytomnemu chłopakowi. Tylko dzięki natychmiastowej reanimacji Dominik wciąż jest z nami.
Uderzenie było tak silne, że Dominik doznał rozległego uszkodzenia mózgu. Jego stan był bardzo ciężki. Nikt nie dawał mu najmniejszych szans. Nie oddychał samodzielnie, robił to za niego respirator. Lekarze wprowadzili go w śpiączkę farmakologiczną. Inaczej nie wytrzymałby – ból był tak silny, że z pewnością by go zabił.
– On zawsze miał w sobie tyle energii… Ciągle gdzieś biegł, to na siłownię, to na basen. Przecież on nawet w weekendy, gdy nie miał szkoły, to pracował, pomagał wszystkim – mówi mama Dominika. – Jeśli ktoś potrzebował wsparcia, to Dominik zawsze dawał z siebie sto procent. W ciągu jednej sekundy wszystko się skończyło. Syn z młodego, aktywnego mężczyzny stał się osobą zależną od innych. Wymaga 24-godzinnej opieki. Tak ciężko było się z tym pogodzić…
Najważniejsze jednak, że Dominik żyje! Przez 9 miesięcy z synem nie było kontaktu. Gdy zaczął odzyskiwać świadomość, to było ogromne poruszenie. Na oddziale wszyscy uznali to za cud. Dopiero wtedy lekarze i pielęgniarki powiedzieli mi, że byli przekonani, że Dominik nie wyjdzie z tego.
Jesteśmy w klinice Budzik, gdzie sztab specjalistów pracuje nad tym, by w pełni wybudzić Dominika. Przynosi to ogromne rezultaty – Dominik zaczyna mówić i chodzić! Ciągle jednak trzeba pomagać mu w jedzeniu, myciu, toalecie – jak dziecku.
Droga do powrotu do pełnej sprawności jest bardzo daleka. Dominik nadal będzie potrzebować pomocy, nawet jak opuści klinikę. Koszt 3-miesięcznej rehabilitacji dla osób z takimi poważnymi urazami, jakie ma mój syn, to kilkadziesiąt tysięcy złotych! Skąd wziąć takie pieniądze? Człowiek pracowałby całe życie, odkładał, pożyczył, a i tak byłoby mało…
Mama Dominika, jego siostra i cała rodzina wierzą, że Dominik wróci do zdrowia. Potrzebują jednak Twojej pomocy… Przypomnij sobie, jak to było, gdy miałeś 17 lat. Pomyśl, co by było, gdyby to Tobie jedna chwila zabrała wszystko, gdybyś zamiast wkroczyć w dorosłość, z powrotem stał się jak dziecko, zależne od drugiej osoby… I pomóż Dominikowi. Daj mu szansę, by mógł na nowo odbudować swoje dawne życie, które już raz, tamtej jesieni, przestało istnieć.