To miał być zupełnie zwyczajny dzień. Wracałam ze spaceru z psem i przechodziłam przez jezdnię. Do domu zostało mi dosłownie kilka kroków. A potem pamiętam tylko, że odruchowo puściłam smycz mojego psa, a potem tylko ciemność. Gdy się ocknęłam w szpitalu nie mogłam uwierzyć w to, co opowiadali mi lekarze. Doznałam złamania kręgów, urazu głowy i nóg. Byłam wdzięczna za to, że żyje, mimo że czułam ból i strach o moją przyszłość. Okazało się, że moja przyszłość zależy od rehabilitacji, która dla mnie jest niezbędna. Jest też niestety kosztowna, a ja bym po prostu chciała tak po prostu wrócić do domu, do mojego dawnego życia. Chciałabym znów pomocą dla najbliższych, znów wyjść na spacer z ukochanym, nadal móc pracować.
Bardzo proszę o pomoc w zebraniu pieniędzy na rehabilitację.
Bez Was to się nie uda.