Tata to prawdziwa Złota Rączka! Zbudował dom, w większości swoimi rękami. Niestety w 2022 r. na skutek upadku z wysokości doznał bardzo poważnych obrażeń ciała. Od tamtej chwili jest osobą leżącą, bez kontaktu , która wymaga całodobowej opieki. Tata wszystko potrafił naprawić, albo wymyślić jakieś rozwiązanie zastępcze jeśli chodzi o techniczne sprawy. Rodzina czy sąsiedzi często zwracali się do niego z prośbą o pomoc, gdy coś się zepsuło. Dziś tej pomocy wymaga sam.
Lubił majsterkować, lubił pracę koło domu czy w ogrodzie. Letnimi wieczorami siadał na swojej huśtawce i odpoczywał. Stanisław przez kilka lat opiekował się swoją żoną gdy chorowała. Na pewien czas zrezygnował z pracy, przejął obowiązki domowe i jeździł z mamą na chemię, wizyty u specjalistów, odwiedzał w szpitalu itp. (a było tego sporo). Razem ze swoim bratem opiekował się również swoją mamą, która dożyła 95 lat i zmarła krótko przed wypadkiem taty.
Tata lubił spędzać czas ze swoją ukochaną wnuczką Polą, która w momencie wypadku dziadka miała 2 lata. Pola cały czas czeka, aż dziadek się całkiem obudzi i znowu będzie mogła iść z nim na maliny, podlewać trawę albo leżeć na hamaku… Póki co ta rezolutna dziewczynka pomaga w opiece nad dziadkiem kiedy tylko go odwiedza, pilnuje aby dziadek dostał leki, posiedział na wózku i „wyszedł” na podwórko, kiedy ona się tam bawi.
Pół roku temu Pola doczekała się brata, a Stanisław wnuka, który dostał imię po dziadku – Staś Tata jest z nami w domu (tylko dwa miesiące spędził w prywatnym ośrodku rehabilitacyjnym w Krakowie). Ja z mężem przeprowadziliśmy się do rodziców, aby opiekować się z tatą. Mama sama nie dałby rady, zwłaszcza że też jest mocno doświadczona przez choroby. Dzisiaj, rok po wypadku, nadal nie mamy z tatą żadnego kontaktu. Niestety nie znaleźliśmy jeszcze sposobu na porozumiewanie się. Występuje porażenie 4-kończynowe, tata jest całkowicie leżący.
Rehabilitacja, jaka mu przysługuje to 2h w tygodniu. Niestety, jest to stanowczo za mało dla osoby leżącej. Staramy się, aby miał chociaż 10h rehabilitacji (a to wciąż za mało), dlatego opłacamy ją z prywatnych środków. Do tego zajęcia z neurologopedą (również prywatnie), wizyty neurologa, ostrzykiwanie toksyną botulinową na przykurcze (do tej pory również prywatnie, ponieważ tata się nie kwalifikował do refundacji). Staramy się utrzymać tatę w jak najlepszej formie, aby nic go nie bolało, i żeby mógł wrócić do sprawności jak już się obudzi.
A i jeszcze jedno.. tata powtarzał czasem, że najbardziej w życiu boi się, że będzie od kogoś zależny, niesamodzielny. Niestety życie tak go doświadczyło, że teraz musi się zmierzyć z taką sytuacją. A nam wszystkim pęka serce z tego powodu… Bardzo proszę o wsparcie dla taty. Jedyną szansa dla niego jest Wasza pomoc.
Córka Katarzyna wraz z bliskimi