Móc wydostać się z domu, mieć kontakt ze światem – moje marzenia wydają się bardzo proste, ale dla mnie wciąż są nieosiągalne… To już tyle lat, a ja nadal nie potrafię przyzwyczaić się do niepełnosprawności. 28 lat temu zachorowałem na stwardnienie rozsiane. W ciągu kilku lat przestałem chodzić, stałem się zależny od pomocy bliskich. Od tamtej pory poruszam się tylko na wózku inwalidzkim…
Zaczęło się od tego, że złamałem nogę w stawie biodrowym. Wtedy właśnie nastąpił rzut choroby, który sprawił, że powoli, z dnia na dzień, traciłem władzę w nogach. Aż do dnia, w którym usiadłem na wózku. Czas mijał, a mój stan niestety się pogarszał – choroba postępowała. W końcu pogłębiła się do tego stopnia, że straciłem też władzę w rękach.Cóż może czuć człowiek taki jak ja? Taki, który prowadził aktywny tryb życia zawodowe? Kierowca, który, aby wyżywić rodzinę, prowadził firmę… Niedowierzanie i brak zgody na to, że spotkało to akurat mnie. Byłem w pełni świadomy tego, że choroba zabiera mi sprawność. Bałem się każdego kolejnego dnia, bo nie wiedziałem, co jeszcze zabierze. Z całkowicie sprawnego faceta stałem się więźniem własnego ciała.
Po 28 latach walki z chorobą nie mogę ruszać rękami, ani nogami. Potrzebuję opieki 24/h na dobę. W domu mogę liczyć na pomoc żony i córki, ale chciałbym, je trochę odciążyć. By nie musiały mnie dźwigać, w domu należałoby zamontować specjalny podnośnik pionowy dla niepełnosprawnych, dzięki któremu mógłbym m.in. samodzielnie wyjść z domu, omijając schody.
Chciałbym jeszcze uwierzyć, że mogę coś zrobić sam, znów poczuć się samodzielny, niezależny – chociaż trochę. Specjalistyczny sprzęt mógłby mi w tym pomóc, ale jego koszt jest ogromny. Dlatego zwracam się o pomoc.
Z całego serca proszę o wsparcie. Nawet najmniejszą wpłatą możesz sprawić, że moje życie będzie wyglądało inaczej. Każde wsparcie to dla mnie szansa na odzyskanie chociaż części samodzielności…
Leonard