W tym roku Wiesław wspólnie z żoną obchodzili 40. rocznicę małżeństwa, które przeżyli w miłości oraz wzajemnym szacunku. Niestety, zamiast cieszyć się spokojną starością, muszą zmagać się ze STRASZNĄ chorobą, która spadła na Wiesława.
Wszystko zaczęło się 26 października 2024 roku. Wiesław poczuł się na tyle źle, że konieczne było wezwanie karetki. W szpitalu okazało się, że to udar z rozległym wylewem krwi do mózgu. Lekarze oceniali jego stan jako krytyczny i zagrażający jego życiu. Na szczęście pojawił się cień szansy –lekarze podjęli się operacji głowy i wykonali zabieg kraniotomii.
Mimo przebytej operacji, Wiesław w dalszym ciągu był utrzymywany w stanie śpiączki farmakologicznej, a rytm jego oddechu wyznaczał respirator. Sytuacja powoli się stabilizowała, aż w końcu po trzech tygodniach Wiesław był gotowy, by rozpocząć wielokierunkową rehabilitację, mającą na celu usprawnienie praktycznie wszystkich jego funkcji życiowych. Udar spowodował ogromne spustoszenie w jego organizmie. W konsekwencji Wiesław nie mówi, nie je, jest całkowicie leżący i ma sparaliżowaną lewą stronę ciała. W dodatku bardzo dużo kaszle i nie może spać…
Widzimy, że jest w nim ogromna wola walki i wewnętrzna siła, jednak to nie wystarczy. Wiesław potrzebuje specjalistycznej opieki i intensywnej rehabilitacji, jednak żona nie jest w stanie samodzielnie udźwignąć takie wydatku. Turnus rehabilitacyjny to koszt ponad 34 tys. zł miesięcznie. Dzięki zaangażowaniu najbliższych Wiesław mógł rozpocząć turnus w klinice w Krakowie. Jednak już teraz wiemy, że jeden miesiąc pobytu to kropla w morzu potrzeb.
„Nie spodziewaliśmy się, że będziemy zmagać się z takimi przeciwnościami losu. Wiesław przeszedł już na emeryturę, ja miałam niedługo do niego dołączyć. Marzyliśmy o zwolnieniu tempa, spędzaniu czasu na wspólnych spacerach i podziwianiu przyrody. Tymczasem nasza rzeczywistość to szpitalne łóżko, intensywne terapie i codzienna walka o każdy, nawet najmniejszy postęp.” – wspomina żona Hanna.
Wiesław całe życie był dobrym człowiekiem. Czynnie pomagał innym, pracując jako ratownik górniczy. Mamy nadzieje, że teraz na swojej drodze znajdzie ludzi, którzy zapragną mu pomóc. Prosimy o Wasze wsparcie. Każda, nawet najmniejsza wpłata to krok w stronę powrotu do życia, które nagle zostało mu odebrane.