Cztery stopnie, jeden upadek – sekunda, która zmieniła wszystko, niszcząc moje życie… 17 lat temu spadłam ze schodów. Złamałam kręgosłup szyjny. Od tamtego dnia jestem sparaliżowana, ruszam tylko rękoma, ale w palcach nie mam czucia. Od lat to moja mama pomaga mi żyć… Jest coraz starsza, nie ma sił. Zaczęłam wątpić w to, czy jest sens, czy czeka mnie jakaś przyszłość… Ale wtedy przyszła nadzieja! Bardzo Cię proszę, pomóż mi odzyskać choć część sprawności, pomóż mi odciążyć mamę…
Tamten dzień całkowicie zmienił moje życie. Cztery stopnie – zaledwie tyle wystarczyło, bym została całkowicie sparaliżowana. Lekarze nie dawali mi szans… Mówili, że całe życie będę leżała w łóżku, że nigdy nie usiądę nawet na wózku. Na moje szczęście pomylili się…
Nie było wiadomo, czy w ogólę przeżyję… Jednak już 3 dni po operacji, która uratowała moje życie, zaczęłam ciężką walkę o sprawność. Zaczynałam od ćwiczenia rąk, których nie mogłam podnieść. Fizjoterapeuta podwieszał mi ręce do góry i zawieszał obciążenia. Najpierw była pusta butelka po kroplówce. Potem pół szklanki wody do butelki, szklanka wody, udawało mi się utrzymać coraz więcej! Odzyskałam wiarę, że jeszcze będzie lepiej. Niestety, od dnia wypadku nie odzyskałam sprawności..
Ćwiczyłam 7 dni w tygodniu, potem 6, bo kazano mi odpoczywać. Nie chciałam, chciałam walczyć, bo wiedziałam, że to moja jedyna nadzieja! Po mniej więcej roku mogłam już ruszać rękami, ale niestety palce u rąk ani drgnęły… Do dziś są sparaliżowane. Nogami też nie jestem w stanie ruszać, dlatego poruszam się na wózku inwalidzkim. Przez 17 lat wyjeżdżałam z domu tylko do lekarza, szpitala, na rehabilitację. Nie miałam możliwości wyjścia z domu…
Z biegiem lat, na skutek paraliżu i zbyt małego ruchu, pojawiły się dodatkowe problemy z nerkami, pęcherzem, krążeniem… W życiu i codziennych, nawet tych najbardziej banalnych czynnościach, pomaga mi mama. Ma już 76 lat i swoje problemy ze zdrowiem… Czuję wyrzuty sumienia, że nie jestem w stanie jej odciążyć… To ja powinnam dziś pomagać jej! Codziennie patrzę z bólem serca, jak przygarbiona schyla się nade mną podnosząc, przenosząc… Pomaga mi w myciu, ubieraniu się i wielu innych czynnościach. Gdybym miała chociaż zdrowe palce mogłabym większość tych rzeczy wykonać sama!
Odsunięta od świata zaczęłam mieć poważne wątpliwości co do dalszej przyszłości. Zaczęłam wątpić… Gdy człowiek traci nadzieję, traci też siłę. Przestaje żyć…
Teraz, po latach moich zmagań, pojawiła się szansa na poprawę jakości mojego życia i odciążenie mojej mamy! Mogę poddać się operacji dłoni na NFZ, która polega na przeszczepie zdrowych mięśni w miejsce tych, które nie funkcjonują. Operacja daje możliwość poruszania palcami jednocześnie, tym samym ręka staje się funkcjonalna! Większość czynności mogłabym w końcu robić samodzielnie, i – choć na wózku – byłabym sprawna!
Niestety, choć sama operacja jest refundowana, niezbędna po niej rehabilitacja już nie… Czeka mnie pół roku intensywnych ćwiczeń. Najpierw lekarze zoperują mi jedną dłoń, która potem będzie 3 miesiące w ortezie, nie można jej kompletnie używać do wygojenia ran. Potem można operować drugą, a w tym czasie ćwiczyć już pierwszą. Tak się jednak nie stanie, jeśli nie opłacę rehabilitacji…
Nie mam oszczędności, żeby zapłacić za pobyt w placówce. Są to ogromne dla mnie koszty. Dlatego proszę o pomoc w uzbieraniu środków na leczenie i rehabilitację, to dla mnie jedyna nadzieja na odzyskanie sprawności… Nie chcę tego robić tylko dla siebie, ale ze względu na mamę. Marzę o tym, by w swoją jesień życia mogła skupić się na sobie i swoim zdrowiu. To ja chciałabym się opiekować… Proszę…
Magdalena