Wigilia Bożego Narodzenia 2019 roku. Gdy większość z nas spędzała czas na śpiewaniu kolęd i rozmowach z bliskimi, Marek walczył o życie w szpitalu. Porażenie prądem pozbawiło go nóg i nadziei na lepsze jutro…
Święta Bożego Narodzenia to czas, który większości z nas kojarzy się z radością i bliskością. Spotykamy się z rodziną, wspólnie dekorujemy choinkę, przygotowujemy potrawy. Mi ten dzień już zawsze będzie kojarzył się z niewyobrażalnym cierpieniem i walką o życie.
Jako zawodowy elektryk zawsze podchodziłem z uwagą i skupieniem do swoich obowiązków. Wiedziałem, że jeden błąd może mnie kosztować życie. Obawiałem się, że kiedyś mogę ten błąd popełnić. Niestety stało się to, tego pamiętnego dnia. Podczas majsterkowania prawdopodobnie niefortunnie dotknąłem instalacji. Niestety szok skutecznie wymazał moje wspomnienia. Jedyne co pamiętam to potworny ból przeszywający moje ciało, a potem ciemność. Świadomość odzyskałem dopiero w szpitalu. Nie wiem jak długo byłem nieprzytomny. Nie wiem jak długo trwała walka o moje życie. Poparzenia trzeciego i czwartego były widoczne na całym moim ciele. Kończyn nie dało się już uratować. Jedynym wyjściem była amputacja prawej nogi na wysokości uda i lewej stopy. Dla osoby w moim wieku to było jak wyrok. Czy będę skazany na wózek? Co z resztą mojego ciała? Czy stracę także ręce? Lekarze powiedzieli, że czeka mnie jeszcze rekonstrukcja powłok czaszki. Co to oznacza? Jak będę wyglądał po operacji? Czy ludzi będą odwracać wzrok na mój widok? Czy będę jeszcze mógł żyć normalnie? Tylko takie myśli miałem w głowie gdy zasypiałem i gdy się budziłem.
Ze szpitala wyszedłem dopiero na początku marca. Póki co staram się nie dopuszczać negatywnych myśli do głosu. Moje życie to wizyty w szpitalu, rehabilitacja, poszukiwanie wsparcia. Marzę tylko o tym, aby otrzymać protezy lewego podudzia i prawej stopy, aby móc zejść z wózka o własnych siłach. Przed wypadkiem byłem bardzo aktywny. Dałem o kondycję, uwielbiałem biegać. Chciałem kiedyś wziąć udział w maratonie i tych planów nie porzucę. Wierzę, że dzięki protezom będzie to jeszcze możliwe. W końcu wielu paraolimpijczyków bije rekordy w sprincie czy biegach długodystansowych. Dlaczego ja nie miałbym do tego dążyć?
Wypadek złamał moje życie i brutalnie przekreślił wszelkie marzenia i plany. Staram się poukładać świat na nowo, ale jest mi strasznie ciężko. Najlepsze lata mojego życia mogę spędzić na wózku. Dlatego z całego serca proszę o wsparcie i pomoc w zbiórce na zakup protez.
Marek