Dziękujemy za wsparcie
Mam 27 lat i moje życie już na zawsze będzie podzielone na dwie części: przed i po wypadku. Jeden dzień, jedna chwila, która sprawiła, że nic już nie będzie takie samo. Straciłem zdrowie, samodzielność, jakikolwiek wpływ na siebie. Dzisiaj decyduje za mnie niesprawne ciało, którego jestem więźniem. Złamany kręgosłup już się nie zrośnie, władza w nogach nie wróci. Muszę przygotować się do życia na wózku, a potrzebuję do tego wielu godzin intensywnej rehabilitacji…
Chciałbym wykreślić tamten dzień z kalendarza. Ominąć go, obejść szerokim łukiem. Po wypadku byłem przytomny, wszystko działo się tak szybko. Ból, oszołomienie, mnóstwo ludzi dookoła. Zadawali pytania, o leki, uczulenie… Byłem w rozsypce. Mnóstwo urazów, zmiażdżona klatka piersiowa, uszkodzony kręgosłup, połamane żebra. Jakim cudem to przeżyłem? Rozpadłem się na wiele kawałków i ci wszyscy dobrzy ludzie robili, co tylko w ich mocy, żeby mnie poskładać na nowo.
W szpitalu spędziłem dwa miesiące. Najpierw OIOM, później neurochirurgia i znowu OIOM. Nie mogłem się ruszać, jeść samodzielnie. O toalecie nawet nie wspominając. Przykuty do łóżka – na własnej skórze doświadczyłem, jak brutalne jest to określenie. Nic ode mnie nie zależy. Zostałem uwięziony we własnym ciele i jest tylko jedna droga, żeby liczyć na złagodzenie kary. Intensywna rehabilitacja…
Godziny ćwiczeń, spędzonych w pocie, zmęczeniu, przyniosły pierwsze rezultaty. Potrafiłem już usiąść na wózku. Konieczna jednak była kolejna 7-godzinna operacja kręgosłupa, podczas której wstawiono 12 śrub. Znowu jestem przykuty do łóżka. Znowu muszę uzbroić się w cierpliwość… Skąd ją wziąć? Byłem aktywnych człowiekiem, miałem swoje pasje, marzenia, plany. Wszystko to rozpadło się, jak mój kręgosłup… Moja przyszłość to najwyżej kilka dni do przodu.
Wózek – jego zadaniem będzie zastąpić mi nogi i nie ma od niego odwrotu. Muszę nauczyć się na nim żyć. Przygotować połamane ciało do zupełnie innego sposobu poruszania się. Wiele będzie zależało od sprawności moich rąk i innych partii mięśni w górnej części ciała. Będę potrzebował pomocy najlepszych specjalistów i tytanicznej pracy, której nikt za mnie nie wykona. Jestem gotów pracować, chcę walczyć o utraconą sprawność. To jednak niestety kosztuje…
Proszę Was o wsparcie finansowe. Im więcej będę mógł zrobić wokół siebie, tym bardziej odciążę moją mamę i innych ludzi, którzy się mną obecnie zajmują. Mama jest coraz starsza, siły już nie te… Dajcie mi szansę, dajcie mi nadzieję, że to moje nowe, połamane życie ma jeszcze jakiś sens. Bez wsparcia dobrych serc nic nie jestem w stanie zrobić…
Michał