Przekaż darowiznę
1) Dane osobowe darczyńców będą przetwarzane przez Fundację VOTUM zgodnie z Polityką prywatności oraz Zasadami dokonywania darowizn.
2) Zasady przetwarzania danych osobowych darczyńców przez PayU S.A. są określone w Zasadach płatności PayU, do których link udostępniony jest etapie wyboru sposobu dokonania płatności.

Z pokolenia na pokolenie w górniczej rodzinie. Wychowany w oparciu o zasady i ponadczasowe wartości. A później jedna minuta, która miała wpływ na wszystko, co wydarzyło się później. Kilka chwil i wypadek, który przekreślił przyszłość. 

Przez 20 lat bezpiecznie zjeżdzałem pod powierzchnię. Od zawsze powtarzano, że to ogromne ryzyko, lata pracy sprawiły, że się zwyczajnie się do niego przyzwyczaiłem. Nie bacząc na to, co mówią inni, codziennie podejmowałem nowe wyzwanie. To była ciężka fizycznie praca, ale niezwykle satysfakcjonująca. Czasem, po wielu godzinach wracałem wykończony. Nawet przez chwilę nie zastanawiałem się nad tym, co by było, gdybym wybrał inny zawód. To było jak życiowe powołanie.

To był maj zeszłego roku. Wiosna, mnóstwo planów i energii do działania. W takich momentach robi się mnóstwo planów na bliższą i dalszą przyszłość. Aż w końcu wszystko nagle stanęło w miejscu, bieg wydarzeń całkowicie się zmienił. Moment samego wypadku pamiętam jak przez mgłę. Bryła węgla nagle oderwała się od ściany i upadła prosto na mnie. Nie miałem nawet sekundy na reakcję. Nie zdążyłem uskoczyć, każdy, kto pracuje w kopalni wie, że na podjęcie decyzji czasu zwykle jest zbyt mało. Zabolało, ale jeszcze przez chwilę myślałem, że to nic takiego. Zostałem przewieziony do szpitala. Całkowicie przytomny. Całkowicie świadomy. Wtedy jeszcze miałem nadzieję na pozytywne zakończenie.

Leczenie się przedłużało, nic jednak nie wskazywało na tragiczne zakończenie. Któregoś dnia usłyszałem, że wdało się zakażenie. Lekarze nie pozostawili żadnych wątpliwości, konieczna była amputacja. Od tego czasu w życiu zrobiło się pod górkę. Byłem zdruzgotany! Całe życie, wszystkie dotychczasowe plany po prostu legły w gruzach. Nagle, uporządkowany świat, który uparcie tworzyliśmy całą rodziną, został zniszczony. Nie ukrywałem, to był dla mnie ogromny cios. Dla kogoś, kto zawsze był aktywny, zawsze w ruchu, to coś nie do pomyślenia. A później zdałem sobie sprawę z przerażającej wizji: już nigdy nie zabiorę mojego synka na boisko, by nauczyć gry w piłkę. nie pobiegnę za nim w pogoni za dziecięcą beztroską na placu zabaw.

To nie koniec problemów: jestem jedynym żywicielem rodziny. Nagle, cała familia została bez środków do życia, bez perspektyw. Mnóstwo czasu zajęło nam przywrócenie wszystkiego do nowego porządku. Nie byłem gotowy na taką zmianę. Na to, że już zawsze będę kuśtykał na jednej nodze o kulach, obciążając przy tym nie tylko ręce, ale też zdrową nogę. Kilkaset metrów to maksymalny dystans, który mogę pokonać. Na więcej mnie nie stać. To zbyt wiele, a do niedawna nie było dla mnie czegoś takiego jak “za daleko”. Każdego dnia mierzyłem się z nowymi przeszkodami i wyzwaniami. Przede mną kolejne, być może najważniejsze, walka o protezę. To dla mnie szansa na odzyskanie części utraconej sprawności. Możliwość samodzielnego przemieszczania, pożegnanie kul to dla mnie na razie odległe marzenie. Cena mojej sprawności jest poza zasięgiem – to ponad 100 tysięcy złotych! Tylko Ty możesz mi pomóc, tylko Ty możesz przywrócić mi nadzieję na lepsze jutro. Muszę walczyć – dla siebie, dla synka, dla mojej rodziny. By jeszcze znaleźć pracę, by bez obaw o kolejny dzień otwierać oczy o poranku.

Jestem zwykłym człowiekiem, nie mam wielkich potrzeb. Marzę o tym, by zapewnić sobie i rodzinie stabilizację. Móc wychowywać syna jako tata na pełen etat. Wiem, że wiek będzie powodował, że każdego dnia z jedną nogą będzie coraz ciężej. Aż w końcu ciało się podda, a mnie będzie czekał wózek. To będzie dla mnie koniec! Proszę, pomóż mi, pomóż mojej rodzinie. Tak bym jeszcze raz mógł zabrać ich na wakacje. Żeby wypadek i jego konsekwencje były tylko przykrym wspomnieniem.