Rafał mieszka z mamą i trójką rodzeństwa. Jest najstarszy. Miał się nimi opiekować — i tak początkowo było. Niestety role się odwróciły…
Rafał jako dziesięcioletni chłopiec był zafascynowany lotnictwem. Miał marzenie, by zostać pilotem. Był ambitny, szukał wszystkiego na temat latania. Wszystkie marzenia prysły, gdy został potrącony przez samochód.
Czekał na mamę, która kończyła właśnie zmianę w pracy. Usłyszała sygnał karetki i poczuła, że musi tam biec, musi być jak najszybciej na miejscu. Tak jakby wyczuła, że coś jest nie tak. Że ten wypadek dotyczy kogoś tak jej bliskiego.
Chłopiec był bardzo poszkodowany. Na miejsce przyleciał helikopter, ale jeszcze sporo czasu próbował znaleźć miejsce do wylądowania. Mimo że zdarzenie miało miejsce 17 lat temu, mama Rafała pamięta dokładnie stres, jaki przeżywała, gdy karetka krążyła pod helikopterem w poszukiwaniu odpowiedniego lądowiska. Rafał od tamtej pory bardzo się zmienił. Spędził wiele czasu w szpitalach, chodził do szkoły specjalnej. Niestety był zdecydowanie za mało rehabilitowany. Rodzina przez lata po prostu nie wiedziała, co mogą jeszcze zrobić dla Rafała. Pozostawiony sam sobie staje się infantylny, a w niektórych sytuacjach agresywny. Mimo że jest kontaktowy, kulturalny, rozmowny, nie ma problemów z pamięcią, są sytuacje, w których rodzina się go wręcz boi. Rafał przede wszystkim potrzebuje zajęć i towarzystwa. Niestety po ukończeniu szkoły, trudno jest znaleźć dla niego odpowiednie miejsce. Uczęszczał przez jakiś czas na terapię zajęciową, ale niestety ze względu na to, że skrócono trasę busa, którym Rafał dojeżdżał do Grójca, Rafał musiał przestać na nie chodzić.
Obecnie najważniejsze jest, by Rafał pojechał na turnus rehabilitacyjny, który pomoże i jemu i jego całej rodzinie. Ponadto Rafał potrzebuje kontaktu z innymi osobami. Siedząc w domu, dziecinnieje. Brakuje mu relacji i rozmów, jest samotny.
Pomóżcie nam zebrać środki na rehabilitację w ośrodku przeznaczonym dla osób z podobnymi urazami. To odmieni los i Rafała, jego mamy i całego rodzeństwa.