Wszystko zaczęło się od uporczywego bólu pleców. Okazało się, że na odcinku th5 – th6 kręgosłupa wykryto u mnie ropnia uciskającego na rdzeń kręgowy. To spowodowało porażenie kończyn dolnych i porażenie czterokończynowe. Dla mnie, człowieka dotąd aktywnego, stało się to prawdziwym końcem świata.
Ciągła rehabilitacja umożliwia mi powrót do sprawności. Obecnie zaczynam stawiać pierwsze kroki o kulach. Rehabilitacja musi być kontynuowana. Niestety turnusy rehabilitacyjne są kosztowne, jednak dają dobre, konkretne efekty. Dzięki nim coraz bardziej wierzę w to, że jeszcze będę chodził. Wierzę, że dzięki hojności ludzi to się wydarzy.
Z zawodu jestem tokarzem w metalu, jednak działalność regionalna, kultywowanie tradycji, zwyczajów, gwary i muzyki górali żywieckich i nie tylko jest moją ogromną pasją. Teraz niestety nastąpił czas, gdy nie mogę oddawać się ani pracy, ani pasji…
Pomimo choroby nadal w miarę możliwości zdalnie pracuję społecznie, ale bardzo chciałbym wrócić do pełnej sprawności, do pracy i działalności na rzecz lokalnej społeczności. Tęsknie za ludźmi, za pracą z nimi, za uśmiechami na twarzach moich znajomych i przyjaciół.
Proszę o pomoc tych, którzy chcieliby wesprzeć mnie w tym bardzo trudnym dla mnie czasie.